"Wiosna Kościoła" [fragment książki]

Czym jest spoczynek w Duchu? [w kontekście Toronto Blessing]

gość na trawie
Dużo wcześniej i całkowicie niezależnie od Toronto Blessing, „spoczynek w Duchu” pojawiał się od początku istnienia odnowy charyzmatycznej, czy to podczas modlitwy osobistej, we wspólnotach modlitewnych, czy na spotkaniach otwartych. Często pojawia się on w wyniku modlitwy konkretnych osób, które mają wyjątkowy dar z tym związany. Niemniej jednak może on stać się doświadczeniem każdego człowieka. Podczas modlitwy za kogoś, z nałożeniem rąk lub bez, osoba omadlana doświadcza ciężkości lub lekkości, tak, że upada na ziemię. Często jest asekurowana przez osoby, które mogą ją złapać i położyć na ziemi. Nawet jednak jeśli nie ma takich osób, osoba mająca spoczynek w Duchu Świętym nie doświadcza uszczerbku na zdrowiu. Źródłem spoczynku jest wewnętrzny ruch. W czasie jego doświadczenia osoba leży zazwyczaj przez 5 do 15 minut, w wielkim wewnętrznym spokoju, mając oczy otwarte lub zamknięte, wewnętrznie rozluźniona i odprężona, i czuje się całkowicie bezpieczna w rękach Bożych. Czasami w tym czasie osoba przypomina sobie sytuacje z życia, które mogą wywoływać ból lub radość; Bóg może w tym momencie coś przed nią odkryć, by dać jej uzdrowienie lub skorygować; może też ona doświadczyć wezwania do realizacji jakiegoś zadania. Często w sferze duchowej osoba ta doświadcza jakiegoś uwolnienia lub wewnętrznego uzdrowienia. Jeśli jest to prawdziwy spoczynek w Duchu, niesie ze sobą doświadczenie spotkania z Bogiem i prowadzi do naśladowania Jezusa.

 

Osoba modląca się nie ma żadnego wpływu na to, co zostało opisane powyżej, nie ma w tym też elementu magicznego oddziaływania. W tym czasie modli się już za kolejną osobę. Jest to więc bardzo osobiste wydarzenie i stąd pochodzi jego wartość. Ten, kto szuka tu tylko sensacji, będzie zazwyczaj rozczarowany, ponieważ zatrzymuje się tylko na tym, co powierzchowne. Dlatego też istotna jest duchowa dyspozycja. Z drugiej strony, spoczynek nie zdarza się jednak każdemu, kto jest dobrze przygotowany. Nawet z dobrą dyspozycją można się przed odpoczynkiem do pewnego stopnia bronić, bo Bóg do niczego nie zmusza. Może się zdarzyć, że Bóg zupełnie kogoś zaskoczy, jakby rzucił go na ziemię (por. Dz 9, 4), dlatego w języku angielskim mówi się o „powaleniu w Duchu” (slain in the Spirit). Wyrażenie „odpoczynek w Duchu” jest na ogół bardziej trafne.

 

Osoby postronne mogą towarzyszyć temu procesowi tylko w cichej modlitwie, nie powinny się niepokoić i przeszkadzać osobie omadlanej. Jeśli ogólna atmosfera modlitwy na danym spotkaniu jest odpowiednia, to nie ma potrzeby obawiać się, że coś obcego się tutaj wedrze, nawet jeśli dany człowiek doświadcza głębokiego wstrząsu. Na pytanie, dlaczego tak się dzieje, można by powiedzieć: ponieważ nasza aktywna wola często stoi na drodze głębszych procesów duchowych i dlatego zostaje na chwilę wstrzymana, aby Bóg mógł pracować w głębi człowieka, podobnie jak w czasie snu.

 

Tam jednak, gdzie pojawiają się lęki i natręctwa lub opór wobec Boga, dana osoba potrzebuje dobrej pomocy duszpasterskiej. Nie wskazuje to na to, że ten fenomen wpływa negatywnie na innych obecnych, ale raczej, że ta indywidualna osoba jest wezwana do decyzji. Dalsze kryteria wynikają z dalej omawianych przemyśleń.

 

---
Był to fragment książki "Wiosna Kościoła" (dokument "O nadzwyczajnych zjawiskach fizycznych w odniesieniu do doświadczeń duchowych" Komisji Teologicznej Katolickiej Odnowy Charyzmatycznej w Niemczech).