Za dnia nie porazi cię słońce 🌞, ni księżyc 🌛 wśród nocy.
- Słuchajcie, dzieci – zaczęłam następnego dnia przed śniadaniem. – Rozmawiałam z dziadkiem.
- I co, i co? – chłopcy dopytywali się jeden przez drugiego.
- Mówił ci, że dostaliśmy od niego mandarynki? – zapytał Jonaszek.
- Nie, skarbie – zaśmiałam się. – To wiem od was, wczoraj po przyjeździe mi opowiedzieliście, jak było na łyżwach i o drobiazgach, jakie wam dziadziuś przywiózł.
- To co ci powiedział, mamo? – chciał już wiedzieć Nikodem.
- Że będzie miał za trzy miesiące operację – odpowiedziałam.
- A dlaczego aż za trzy? – zdziwił się Tymon.
- Bo jest taka kolejka – wyjaśniłam.
- A jak mu się coś stanie? – zmartwił się Tymuś.
- Miejmy nadzieję, że wszystko będzie dobrze – westchnęłam. – Pytałam go, jak się czuje. I wiecie, co mi powiedział?
- Co, mamo? – zapytali chórem.
- Że jest spokojny i że ufa Panu Bogu. Bardzo się wzruszyłam. Powiedział, że się nie martwi, śpi spokojnie, bo zrobił już, co mógł, a reszta jest w Bożych rękach.
- Ja bym się denerwował przed operacją – powiedział Niko.
- Co ty, w szpitalu jest fajnie! – zawołał Tymon. – Ja dostałem dużo prezentów, jak leżałem w tym roku.
- Tymusiu, dziadziuś tam idzie na operację, raczej nie dostanie prezentów… – zaczęłam. – Wielu ludzi na miejscu dziadka bardzo by się stresowało. Ale on jest spokojny. Bardzo się z tego cieszę. Wiecie, co mi powiedział jeszcze? Że co dzień czyta, tak jak my, fragment z Pisma Świętego. I że to mu też pomaga nie bać się.
- Pomodlimy się za dziadka? – poprosił Joniś.
- Oczywiście, kochanie – odpowiedziałam. – Poczekamy tylko chwilę na tatę, który ubiera jeszcze Elunię, dobrze?
---
Był to fragment z książki "Bóg na Jaśminowej".